sobota, 10 sierpnia 2013

9 sierpnia - Zwiadowcy, Hobbici i Krasnoludy

W piątkowy poranek Hobbici i Krasnoludy stworzyły wspaniałe mapy Śródziemia dzięki którym udało im się dotrzeć do ukrytego artefaktu. Zwiadowcy podjęli wyzwanie wyruszając na pustynię by tam zmierzyć się z jej przeciwnościami. Tym razem wygrały Czarne Tygrysy. Skarbiec ze srebrnymi rojalami napełnia się w szybkim tempie. Tego wieczoru kilku świetnych tropicieli wyprawiło się na zwiad do obozowiska, które niedawno pojawiło się w pobliżu. Celem jest zdobycie flagi. 



















Więcej zdjęć na: https://picasaweb.google.com/108283886061529096390/9SierpniaZwiadowcyHobbiciIKrasnoludy

Uwaga raport!
Raport z dnia 9 sierpnia 2013 roku
Rankiem owego dnia wszyscy Zwiadowcy zostali przeszkoleni z technik walki  kijem bo. Ofiar w ludziach nie poniesiono, w kijach również nie.
Następnie została rozegrana Bitwa o Maashave, która polegała na wspólnym obleganiu miasta. Każda z drużyn zbudowała własną Maashave, którą drugi korpus próbował zburzyć przy użyciu katapult.
Po południu kontynuowany był blok zajęciowy z dnia poprzedniego, czyli: Felek Team miał zajęcia z pierwszej pomocy, a Czarne Tygrysy zajęcia z łucznictwa i drugą część zajęć z kamuflażu. Tym razem nasze zadanie polegało na policzeniu się nawzajem. Jedna połowa grupy chowała się w lesie, a druga szła drogą – obie musiały policzyć się nawzajem. Trudność polegała na tym, że nie wszyscy musieli się kryć i nie wszyscy musieli iść drogą. Nie wiem jak to możliwe, jednak doszły mnie słuchy jakoby ktoś z drużyny przeciwnej oszacował ilość osób idących drogą na siedem, co było o tyle niemożliwe, że cała moja grupa liczyła sześciu członków.
Wieczorem Zwiadowców czekała wyprawa na pustynię. Sprawdzono nasze umiejętności zajmowania się rannymi, zdobywania wody i ochrony przed burzą piaskową. Niektórzy wrócili z niej zupełnie mokrzy, co jest komiczne, bo jedyna burza, która nas spotkała była burzą piaskową. Rozgrywki wygrały, z miażdżącą (zwłaszcza przy zdobywaniu wody) przewagą, 3:0, Czarne Tygrysy.
Gdy zapadł zmrok,  patrole zauważyły, że godzina dwudziesta druga  – wtedy właśnie kilkoro Zwiadowców wybrało się na nocy rekonesans do lasu. Obserwowali oni harcerzy, którzy trzymali wartę przy proporcu. Robili to dlatego, że w sobotni wieczór zaczynamy grać z nimi (tj. harcerzami) w zdobywanie proporca. Zasady są na tyle znane, że pozwolę sobie je skrócić do jednego zdania: polega to na tym, że trzeba tak podkraść się sztandaru, żeby wartownicy nie zorientowali się o co chodzi, i zabrać proporzec.
Niestety naszym wysłannikom niewiele udało się wynieść informacji z obozu wroga. Poza tym, że pewne drzewo na wysokości około pięciu metrów ma za cienkie gałęzie, by utrzymać ciężar Filipa, nie mamy nic. Właściwie to nawet nie ma pewności co do tego, jak ów proporzec, który mamy ukraść wygląda.
Nasz, w każdym razie, to nic innego jak ubiegłoroczna chusta z logiem Dziupli Tropicieli Przygód zawiązana na kiju bo od szczotki.

Meldowała: Zwiadowca Ania z korpusu Czarne Tygrys

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz