Więcej zdjęć na: https://photos.app.goo.gl/EzE7Yc9JqurDPG577
Uwaga raport!
Raport z dnia 9
sierpnia 2013 roku
Rankiem owego dnia
wszyscy Zwiadowcy zostali przeszkoleni z technik walki kijem bo. Ofiar w ludziach nie poniesiono, w
kijach również nie.
Następnie została
rozegrana Bitwa o Maashave, która polegała na
wspólnym obleganiu miasta. Każda z drużyn zbudowała własną
Maashave, którą drugi korpus próbował zburzyć przy użyciu
katapult.
Po południu
kontynuowany był blok zajęciowy z dnia poprzedniego, czyli: Felek
Team miał zajęcia z pierwszej pomocy, a Czarne Tygrysy zajęcia z
łucznictwa i drugą część zajęć z kamuflażu. Tym razem nasze
zadanie polegało na policzeniu się nawzajem. Jedna połowa grupy
chowała się w lesie, a druga szła drogą – obie musiały
policzyć się nawzajem. Trudność polegała na tym, że nie wszyscy
musieli się kryć i nie wszyscy musieli iść drogą. Nie wiem jak
to możliwe, jednak doszły mnie słuchy jakoby ktoś z drużyny
przeciwnej oszacował ilość osób idących drogą na siedem, co
było o tyle niemożliwe, że cała moja grupa liczyła sześciu
członków.
Wieczorem
Zwiadowców czekała wyprawa na pustynię. Sprawdzono nasze
umiejętności zajmowania się rannymi, zdobywania wody i ochrony
przed burzą piaskową. Niektórzy wrócili z niej zupełnie mokrzy,
co jest komiczne, bo jedyna burza, która nas spotkała była burzą
piaskową. Rozgrywki wygrały, z miażdżącą (zwłaszcza przy
zdobywaniu wody) przewagą, 3:0, Czarne Tygrysy.
Gdy zapadł zmrok, patrole zauważyły, że godzina dwudziesta druga – wtedy
właśnie kilkoro Zwiadowców wybrało się na nocy rekonesans do
lasu. Obserwowali oni harcerzy, którzy trzymali wartę przy
proporcu. Robili to dlatego, że w sobotni wieczór zaczynamy grać z
nimi (tj. harcerzami) w zdobywanie proporca. Zasady są na tyle
znane, że pozwolę sobie je skrócić do jednego zdania: polega to
na tym, że trzeba tak podkraść się sztandaru, żeby wartownicy
nie zorientowali się o co chodzi, i zabrać proporzec.
Niestety naszym
wysłannikom niewiele udało się wynieść informacji z obozu wroga.
Poza tym, że pewne drzewo na wysokości około pięciu metrów ma za
cienkie gałęzie, by utrzymać ciężar Filipa, nie mamy nic.
Właściwie to nawet nie ma pewności co do tego, jak ów proporzec,
który mamy ukraść wygląda.
Nasz, w każdym
razie, to nic innego jak ubiegłoroczna chusta z logiem Dziupli
Tropicieli Przygód zawiązana na kiju bo od szczotki.
Meldowała:
Zwiadowca Ania z korpusu Czarne Tygrys
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz